czwartek, 17 maja 2012

Rozdział II






…uciec i zapomnieć, zapomnieć o najlepszych trzech latach swojego życia.
Po zamknięciu walizki i usunięciu numeru Daniela z kontaktów w telefonie, Rozalia udała się do kuchni gdzie zrobiła sobie herbatę i powiedziała cioci o wyjeździe. Ciotka przytuliła Rozi bardzo mocno, była dla niej jak córka.  Dziewczyna postanowiła, że się prześpi aby nabrać trochę sił na podróż. Poszła do pokoju gdzie położyła się na łóżku i zamknęła oczy.
W tym samym czasie do drzwi zapukał Daniel, lecz zamiast Rozalii otworzyła jej ciocia.
-Dzień dobry, czy jest Rozalia ? – spytał dość niepewnie chłopak.
- Jest, ale śpi bo czeka ją długa podróż, jutro leci…
- Ale jak to odlatuje, gdzie – przerwał jej z niepokojem Daniel – o której .?!
- Leci do mamy do Londynu, jutro o 9.25 ma samolot, ale i tak nie chciałaby z Tobą rozmawiać – powiedziała stanowczo blondynka.
- Dziękuję, do widzenia .! – odrzekł tylko Daniel i pobiegł do domu.
Rozalia nie spała, przysłuchiwała się uważnie całej rozmowie i uważała, że to bardzo dziwne. – Po co on tu przyszedł .?! – powiedziała sama do siebie i zakryła twarz kołdrą. Zasnęła

Następnego dnia rano.


-Rozi ! Wstałaś już ?!
- Tak ciociu, zaraz przyjdę do kuchni zrób mi herbatę !
- Ykhhhymmm
- Proszę ?!
- Ale pospiesz się .!
Rozalia ubierała się i stojąc przed lustrem zastanawiała się jak to będzie. Miała w głowie milion pytań, lecz na żadne nie potrafiła sobie odpowiedzieć. Te głośne myśli przerwała ciocia, która ponagliła ją, bo inaczej nawet jak ją odwiezie to nie zdąży na samolot. Rozalia wypiła herbatę, ubrała bluzę, wzięła walizkę i zeszła do garażu gdzie czekała na nią ciocia. I ruszyły na lotnisko.


Lotnisko. Masa ludzi się żegna, są łzy, uściski, pocałunki. Za szybą stoi niebieskooki brunet. Po policzku spływa mu łza. Tak to Daniel, patrzy jak Rozalia wsiada do samolotu. Później widzi start. 
-Odeszła.-mówi sam do siebie.
W myślach kłóci się sam ze sobą. Widzi jak miłość jego życia tak po prostu odlatuje. Czemu więc ją zostawił? To była jedyna opcja. Okazało się, że jest chory i zostało mu jakieś parę miesięcy życia jeżeli nie będzie miał dawcy od którego „dostanie” nowe serce.. Znał sytuacje z listą dawców i biorców, zdawał sobie sprawę z tego, że jego szanse są nikłe. Wiedział, że ze względu na niego nie wyjechałaby. Kochał ją i jej szczęście było ważniejsze. Chciał o nią zadbać, o jej przyszłość. Nie był w stanie patrzeć na nią przy jego szpitalnym łóżku. Tak było łatwiej. To była dla niej ogromna szansa na zapomnienie i normalne życie. Odszedł, aby mogła ułożyć sobie życie z kimś innym - zdrowym. 


Ona gdy tylko usiadła wyciągnęła ich wspólne zdjęcie i......
_____________________________________________________________________________

Miało być niebawem, ale jest teraz bo nie mogłam się powstrzymać..
Buziaki .!
Rosalie : *


1 komentarz:

  1. pisz tak dalej . już widzę , że będe maiła co czytać . Paulina

    OdpowiedzUsuń